Bestyalskie mordy bolszewickie na żołnierzu polskim
Warszawa (PAT). Porucznik lekarz Mioduszewski Bolesław, ciężko ranny w bitwie pod Panrociami koło Ostrowia pozostał na pobojowisku, nie mogąc poruszać się o własnych siłach i tu został napadnięty przez bolszewików, którzy opanowali plac boju. Zabrali mu portfel z pieniędzmi, pas z rewolwerem, obdarli go z butów i munduru. Jeden ze zbirów poznawszy w nim oficera, pchnął go bagnetem w brzuch, przebijając ciężko rannego na wylot i podważając bagnet do góry w celu powiększenia rany. Na prośbę porucznika Mioduszewskiego, by go dobili, bolszewicy odpowiedzieli, że lepiej będzie, gdy się pomęczy i sam skona.
Podch. Lasoń po bitwie pod Rymontami widział, jak dowódca Baonu por. Wadołkowski został schwytany przez bolszewików, którzy go rozebrali do naga, położyli na ziemię przekłuli 4 razy bagnetem, a w końcu dobili nahajkami.
Podchor. Lasoń ranny w nogę, umieszczony był w szpitaliu w Białymstoku, o którego hygienicznych stosunkach świadczy fakt, że w pokoju 7 metrów długim ułożono 64 rannych i chorych na tyfus i czerwonkę. Chorzy zmuszeni byli korzystać z ustępu po kostki w nieczystościach, które wnosili następnie do wspólnej sali, przez co powstawał dławiący odór. Żywności, która dla rannych przynosiła ludność cywilna, nie dostarczona żołnierzom naszym.
Ilustrowany Kuryer Codzienny, 4 września 1920 r.