Muzeum Historii Polski Ilustrowany Kuryer Wojenny
Dzisiaj jest 12 grudnia 1928 roku Cena: 2 Mk Imieniny: Ady, Aleksandra, Dagmary
Redakcja: Muzeum Historii Polski w Warszawie, ul. Senatorska 35, 00-099 Warszawa, email: info@muzhp.pl

Tu jesteś: Strona główna » Literatura » Stefan Żeromski, Przedwiośnie (2)

Stefan Żeromski, Przedwiośnie (2)

Pewnego razu, gdy wojska bolszewickie minęły już spalone miasteczka i docierały niemal do przedmieść Warszawy, a całe to miasto było w ruchu, w biegu, w skoku, w jakimś locie wszystkich na wszystkie strony - gdy dudniało, jak bęben, od automobilów ciężarowych, od przeciągającej artylerii, dźwięczało od kroku wojsk maszerujących w rozmaite strony, Cezary po mustrze wszedł do kawiarni mieszczącej się w ogrodzie, ażeby napić się szklankę wody sodowej. Stoliki były pozajmowane. Obsiedli je panowie i obsiadły panie, przeważnie semickiego pochodzenia. Była to plutokracja miasta Warszawy, która nie poszła śladem najgrubszych w tym zawodzie, nie dała jak tamci drapaka, gdzie pieprz rośnie, lecz pozostała na miejscu. Panowie ci nie rozmawiali już po cichu o tym, co się dzieje. Mówili głośno, może nawet odrobineczkę za głośno - po prostu z krzykiem. Spierali się -już tylko pomiędzy sobą - o to, jak też zachowywać się będą po wkroczeniu do Warszawy owi nie znani tu jeszcze bolszewicy. […]

-To są barbarzyńcy! - ciskał się pewien pan, grubas w drogich kortach, bawiący się brelokami swej dewizki, leżącymi na jego brzuchu.
-To są łobuzy! - dodawał rozglądając się dookoła nie bez pragnienia, ażeby Sarmaci rdzenni, lecz robaczywi i ułomni, tu i tam tulący się pod cieniem Suchotniczych kasztanów, widzieli, jak on się w takiej chwili, w takiej chwili! ciska.
Antagonista oponował. Łagodnie, z flegmą. Nazywał swego interlokutora "po prostu sceptykiem". Twierdził, że to są przesady, plotki, a nawet kalumnie. Spór, teoretyczny w swej istocie, zaostrzał się. Panowie dysputowali głośno, jak u siebie w domu. Zdawało się nawet, że sobie nawymyślają albo się nawet pobiją. Tymczasem wszystko się pogodnie Skończyło.
Zgodzili się na jedno:
-Zobaczymy...
-Zobaczymy! Dziś, jutro zobaczymy. Nie życzę panu, żebyś pan na własnej skórze doświadczył, jacy to dobrodzieje.
-Dziękuję za życzenie. Spełni się na pewno. Wszystko będzie dobrze.
-Jesteś pan niepoprawnym optymistą!
-Jestem człowiekiem, który patrzy i rozumie, co się dookoła niego dzieje.
-Żebyś pan sobie tylko nie potrzebował zakrywać oczu!
-Powiedzieliśmy przecie obadwaj: - zobaczymy...
-Dobrze: zobaczymy!
Cezary nie dopił swojej szklanki. […]

Stefan Żeromski, Przedwiośnie.

 


Archiwum: