Muzeum Historii Polski Ilustrowany Kuryer Wojenny
Dzisiaj jest 12 grudnia 1928 roku Cena: 2 Mk Imieniny: Ady, Aleksandra, Dagmary
Redakcja: Muzeum Historii Polski w Warszawie, ul. Senatorska 35, 00-099 Warszawa, email: info@muzhp.pl

Tu jesteś: Strona główna » Społeczeństwo » Złota szkatułeczka z kolibrem.

Złota szkatułeczka z kolibrem.

Przemytnicza historyjka  

             Kawałem złodziejskim wiążącym się z pewną awanturką „szmuglową” zajmował się sąd wiedeński II. dzielnicy w tych dniach ostatnich. Kelner okrętowy na jednym z Dunajowych parowców, kursujących między Budapesztem, a Wiedniem, znany powszechnie ze swej działalności przemytniczej, Edward Vasarheli otrzymał od 18-letniego maturanta, Ludwika Littmanna z Pesztu na przystani parowców przed samych odjazdem statku, dwa pakunki z dolarami, wartające 1,25 miliona koron oraz listy kupieckie, celem zabrania ich do Wiednia.

            Prócz tej przesyłki Vasarheli otrzymał jeszcze dwa inne komisy, również przemytniczej natury. Jedno z tych poleceń dał mu antykwaryusz Abraham Silbermann z Pesztu, a była niem pozytywka szczerozłota, starożytnej francuskiej roboty, emaliowana wytwornie. Za pociśnięciem medalionu umieszczonego na jej wierzchu, wyskakiwał misterny kolibr, który tańczył i świergotał: za pociśnięciem innej sprężynki, znajdującej się z boku, odgrywała pozytywka jakąś melodyę. Wartość szkatułki wynosiła 150.000 kor. Drugi komis dał okrętowemu kelnerowi fabrykant Sandor Szallay, a składał się on z sumy 33.000 koron, w celu przewiezienia ich do Austryi. - Wszyscy interesowani jechali równocześnie na statku z Vasarchelim, który jako świadomy praktyk szmuglerskich, podjął się dostawy powierzonych mu rzeczy. W tym celu oddał on je zajętemu na parowcu palaczowi Csapo, a ten ukrył pakunki przed okiem kontroli urzędowej w przyrządzie wentylacyjnym kotłowni. Po przybyciu do Wiednia, Vasarheli miał interesowanym rzeczy te odnieść do oznaczonego hotelu. Tymczasem palacz przyniósł mu pakunki pieniężne, oznajmiając natomiast, że cenna szkatułka została skradzioną. Daremnie przeszukano wszystkie zakątki kotłowni i okrętu – szkatułki nie było śladu. Wobec tego kelner nie miał odwagi odnosić reszty przesyłek i spotkawszy po drodze swoją znajomą Zofię Panzer, posłał ją do umówionego hotelu z poleceniem zawiadomienia o stracie. O kradzieży jednak dowiedziała się i policya, która zarządziła ściągnięcie protokółu z palacza i uwięziła tegoż oraz Vasarhelego, jak się zdało nie całkiem obcego w sprawie tej kradzieży. Wezwano również na policyę Littmana, Silbermanna i Zofię Panzer. Przed budynkiem komisaryatu, Littmann w obawie, aby nie zasekwestrowano mu dolarów, oddał je do przechowania Panzerównie, która natychmiast próbowała z niemi uciec, ale przytrzymana przez policyantów, musiała oddać pakunek ukryty za gorsem. Kiedy policya zajęta była przesłuchiwaniem całego miłego towarzystwa w sprawie kradzieży szkatułki, spostrzeżono brak drugiej paczki z dolarami. Dopiero po wielce ścisłej osobistej rewizyi Panzerówny, przekonano się, że miało ona ukryte przy sobie 7.000 dolarów w skrytce całkiem niezwyczajnej.

            Całe przeto „Gesellschaft”: Vasarheli, Panzerówna, Csapo, Silbermann i Szallay, jako obcokrajowcy, którzy mogliby „wyemigrować”, zostało dostawiono do przytułku bezpiecznego aresztów sądowych.

 

Ilustrowany Kuryer Codzienny, 2 września 1920 r.

 


Archiwum: