Muzeum Historii Polski Ilustrowany Kuryer Wojenny
Dzisiaj jest 12 grudnia 1928 roku Cena: 2 Mk Imieniny: Ady, Aleksandra, Dagmary
Redakcja: Muzeum Historii Polski w Warszawie, ul. Senatorska 35, 00-099 Warszawa, email: info@muzhp.pl

Tu jesteś: Strona główna » Literatura » Stanisław Rembek, Rok 1920 i okolice (fragmenty)

Stanisław Rembek, Rok 1920 i okolice (fragmenty)

1 sierpnia, niedziela

Dziś niedziela, więc wierzymy na podstawie ciągłych doświadczeń, że nasza bateria powinna dostać cięgi od bolszewików, jest to bowiem dla nas dzień feralny. W niedzielę wyjeżdżaliśmy z Mejszagoły, gdzieśmy mieli bardzo dobrze, w niedzielę przełamano front pod Hermanowiczami, w niedzielę napadli na nas kozacy pod Mytem i w niedzielę ostrzeliwano nas na drodze do Sokółki. Tymczasem dzisiejszej nocy zmieniliśmy pozycję. Wczoraj strzelaliśmy ciągle seriami bateryjnymi, plutonowymi i dwa razy kośbą całej baterii po 5 pocisków. Oddałem 60 strzałów. Pod wieczór zasnąłem w namiocie, bo deszcz lał bez przerwy. Obudzono mnie zaraz, bo bateria szykowała się do odwrotu. Sprowadzono przodki ze wsi i szybko się spakowaliśmy. Bolszewicy odparli 30 p. strzelców kaniowskich i przeszli Narew w bród, niedługo jednak odparł ich 29 pułk. Zostaliśmy więc na noc, ale nie mieliśmy już namiotów. Deszcz bił wściekle. Staliśmy więc przemoczeni do suchej nitki po kolana w błocie wokół ognisk, które paliliśmy wbrew zakazom. W nocy miałem wartę. Tak mi się chciało spać, że po ukończeniu służby zasnąłem stojąc. Zbudzono mnie jednak niedługo, bo uciekaliśmy. Bolszewicy byli już w naszej wsi. Zabraliśmy się bezszelestnie, rozmawiając szeptem. Mimo to pobiłem się z Kossobudzkim. Jezdni zabrali mi toporek i gdzieś zapodziali. Szukałem go omackiem po błocie. Naraz natrafiłem na Kossobudzkiego, który z wściekłością chwycił mnie za ramię i szarpnął z całych sił: - Co się tu szwendacie, gdy tam wasze działo odjeżdża? – zasyczał Rozdrażniony niespodziewaną napaścią trzasnąłem go kułakiem pod brodę. Rzucił się na mnie z pięściami. Odepchnąłem go tak, że wpadł głową w głęboki dół pełen błota, w którym tkwił przedtem ogon armaty. Wszystko to odbyło się w całkowitym milczeniu. Podsłuchałem potem niechcący, jak prosił porucznika Świnarskiego, żeby mu pozwolił zastrzelić mnie przy pierwszej okazji. Porucznik się zgodził. Tymczasem cofaliśmy się wśród takich ciemności , że nie widać było końca swego nosa. Deszcz bił bez przerwy. Mimo to z trudem zwalczaliśmy niewypowiedzianą senność. Była to jedna z najstraszniejszych nocy. Szliśmy tak po błocie przez Różki i Sokoły do wsi Faszcze. Zatrzymaliśmy się na zaoranym polu za łąką i wsią. Pozycja podobna do poprzedniej, tylko na szczęście nie taka mokra. Zresztą podczas postoju w Sokołach rozpaliliśmy wielkie ogniska na ulicy i osuszyliśmy się nieco. Buty rozlazły mi się od wilgoci zupełnie, tak że musiałem je zdjąć. Wokół kostek mam głębokie rany, wyżarte przez wszy.

Stanisław Rembek, „Dzienniki. Rok 1920 i okolice” (Warszawa 1997 r.)

Stanisław Rembek (1901-1985) powieściopisarz. Z wykształcenia historyk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej 1919 - 1920. Obserwacje frontowe zamieścił w swoim dzienniku.


Archiwum: