Jak to było z kapelą... - pieśń dziadowska
Jak to było z kapelą, w której śpiewało za dużo mądrali
(pieśń dziadowska)
Choć nie śpiewam o cudzie,
otwórzta gęby, ludzie!
Posłuchajta o kapeli,
co Polacy mieć zachcieli –
to na zdrowie wam pójdzie.
Nalaz się organista
dusza zacna, przeczysta
Ukrócim – powiada – zbrodnie,
gdy będziemy śpiewać zgodnie
wszystek naród skorzysta.
Wzion se proste drewienko
stanął, daje znak ręką.
Dalej, raz – dwa – trzy, do dzieła:
„Jeszcze Polska nie zginęła!”
zaśpiewajta, a cienko.
A w tem jeden powiada:
będę tam słuchał dziada!
Dyć to przecie czysta szopka!
Chcą ze mnie zrobić parobka.
To wolności zagłada.
Ten, co grywał we Lwowie,
rzecze na to: - Panowie!
by melodia była czysta
weźmy z Wiednia kapelmistrza.
on zasady nam powie.
Trzeci woła: - Co za kraj!
Tu dziś byle dziad ma raj.
Z organistą śpiewać szkoda
Jemu pewno brak metoda
Mnie uczono ein-zwei-drei
Czwarty skrzecze bezzębnie
- Jam grał w Rosji na bębnie
Więcem krytyk znakomity
każdej rzeczy pospolitej
Co zechcecie, wybębnię.
Słuchałem,moi mili,
Jak się dalej kłócili.
Że nie wyszło nic z kapeli,
większego szukać zaczęli
kapelmistrza pobili.
Benedykt Hertz
„Robotnik”, 7 sierpnia 1920 r.