Muzeum Historii Polski Ilustrowany Kuryer Wojenny
Dzisiaj jest 12 grudnia 1928 roku Cena: 2 Mk Imieniny: Ady, Aleksandra, Dagmary
Redakcja: Muzeum Historii Polski w Warszawie, ul. Senatorska 35, 00-099 Warszawa, email: info@muzhp.pl

Tu jesteś: Strona główna » Społeczeństwo » Wytrwać!

Wytrwać!

Wytrwałość i męska, nieugięta wola – oto czego chwila wymaga. Nie zrażać się niepowodzeniami, wzgardzić i odrzucić przecz tchórzliwe i paniczne nastroje, trwać – trwać niezmiennie…

Bronić się będziemy, bronić każdej piędzi naszej – bronić przedewszystkiem i z wytężeniem wszystkich sił stolicy. Zrobić winniśmy wszystko, na co pozwalają ludzkie siły, a nawet ponad siły, aby wróg nie miał moralnego tryumfu wejścia do Warszawy wzorem Surowowów i Paskiewiczów. A gdyby się stać miało, że mimo wszystko wróg przedrze się do Warszawy, wróg będzie musiał zdobywać Warszawę ulica za ulicą, dom za domem. A jeśli Warszawa będzie wzięta będziemy walczyli dalej – będziemy walczyli dopóty, dopóki wróg nie ustąpi z ziemi naszej.

Myśmy zawsze o tyle tylko zgadzali się z koniecznością wojny, o ile ona była obroną. Zwalczalśmy prowadzenie wojny dla zaboru, dla wojskowego prestige’u, dla obalenia Sowietów w Rosji, dla dyktowania przeciwnikowi warunków niesprawiedliwych. I dziś chcemy pokoju, pragniemy pokoju. Dziś cały naród polski, ciężko doświadczony, gorąco pragnie pokoju. Ale władzcy sowieccy, szałem niespodziewanego powodzenia opętani, chcą nas rzucić przed sobą na kolana, jako sowieckich niewolników, chcą Polskę zgładzić i uczynić z niej Priwislinskij kraj czerwono – czarnej Rosji.

A niedoś tego. Jeszcze z nas drwią, w jakiś cynicznie wyuzdany sposób dworują sobie z naszych zabiegów pokojowych. Sprawa odrzucania iskrowek polskich przez moskiewską stację radjotegraficzną jest czymś tak potwornem, że dzieje dyplomacji, tak przecież bogate w łajdactwa, podstępy i matactwa wszelkiego rodzaju, podobnych szalbierstw nie zanotowały. Depesza Cziczerina, pytającego z niepokojem, czemu to niema od nas wiadomości – podczas gdy Moskwa iskrówek od nas nie przyjmuje – jest szczytem perfidii. Poprostu wierzyćby się nie chciało, że takie rzeczy są możliwe, gotowibyśmy w głowę zachodzić, jakie to chochliki powietrzne czy militarystyczne takie figle płatają, gdyby to nie był dalszy ciąg Baranowicz, i ujawnionej tam taktyki rosyjskiej, zmierzającej do przeciągania sprawy wszelkimi możliwemi sposobami.

Nie wiemy, co tym względem najbliższe dni przyniosą, czy jednakże Sowiety nie opamiętają się w ostatniej chwili. Obecnie widocznem jest, że zapanowała całkowicie partja wojenna. Partja ta składa się nietylko z dawnych carskich i nowoupieczonych, sowieckich militarystów, nietylko z Brusiłowów, Kamieniewów, Tukaczewskich i Trockich, ale i z krańcowych komunistów w rodzaju Sucharskiego i Dzierżyńskiego, którzy za wszelką cęnę chcę przeszkodzić kompromisom z burżuazyjnemi rządami, a przedewszystkiem z Polską. W ostatnich czasach były wiadomości w pismach, że w rządzie rosyjskim ostro ścierają się dwa kierunki. Rzecz jest prawdopodobną, ale obecnie kierunek wojenny ma stanowczą przewagę. Jak się zdaje, kierunek ten wzmocnił się dzięki niedawnym obradom „III Międzynarodówki” w Moskwie. Na tej konferencji zagraniczni uczestnicy – pragnąc pchnięcia bolszewizmu naprzód w swoich krajach – popierali, zdaje się, kierunek wojenny.

Tak czy owak – stoimy dziś wobec faktu, że możliwość pokoju narazie jest bardzo słaba. Rząd polski, mimo wszystko, nie powinien ustawać w zabiegach pokojowych. Ale jedno jest pewnem: nie osiągniemy wcale pokoju, jeżeli nie przeciwstawimy pochodowi bolszewickiemu zdecydowanej na wszystko, nieugiętej Oborny, niezłomnej woli zwycięstwa!

Pamiętajmy o co tu chodzi: stanowcze zwycięstwo bolszewików to nie znaczy: gorsze warunki pokoju, to nie znaczy nawet kapitulacja na wzór niemieckiej w ostatniej wojnie. Nie, to po prostu obalenie naszej niepodległości, to rozbiór Polski, to krwawy chaos i całkowite zniszczenie.

Dlatego to się stać nie może. I nie stanie, jeżeli uświadomimy sobie grozę niebezpieczeństwa, jeżeli sobie mocno i twardo powiemy: wszystko zrobimy, aby najazd wypędzić!

Bądźmy silni żelazną wolą obrony tego, bez czego będziemy: „kramem tylko, nie narodem”. Nie liczmy na słabość wrogów, jak doniedawna, ale na własną siłę. Ale i nie wpadajmy w nowy błąd: w przecenianie potęgi przeciwnika, w fantastyczną rezygnację skutkiem niepowodzeń, w walczenie byle się stało zadość honorowi, w utratę wiary. Pamiętać winniśmy, że bolszewicy, idąc w głąb Polski, stawiają wszystko na kartę, że popełniają na wielką skalę błąd upojonego powodzeniem militaryzmu. Oddalają się od swojej bazy, mając zarazem fatalne warunki komunikacyjne i aprowizacyjne, walczą wśród ludności wrogiej, nie mają dla tej wojny żadnych haseł popularnych, wywołują wielkie niezadowolenie w samej Rosji, narażają się na represje ze strony Ententy i t. p. Jest to ostatnia wielka stawka bolszewików, pełna śmiertelnego ryzyka.

(…)

Dziś bolszewicy […] niebezpiecznie zapuszczają się w głąb Polski. Dziś przy wytężeniu wszystkich sił, przy walce zdecydowanej, przy świadomości całego ludu pracującego, że tu chodzi o najświętsze prawo obrony od bezprzykładnego zniszczenia i poniżenia, od zatraty – możemy najazd bolszewicki doszczętnie złamać.

Robotnik i włościanin muszą dać temu odpór żelazną siłą wytrwania mimo wszelkich przeciwności.

„Robotnik”, 8 sierpnia 1920 r.


Archiwum: