Radość Warszawy
Z Rady Miejskiej
Wczoraj odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady miejskie, na którem prezes Rady Iłaliński wygłosił następującą przemowę:
Wysoka Rado Miejska.
Chociaż dzisiejsze posiedzenie plenarne zwołaliśmy w celu uzupełnienie Komisji Specjalnej naszej Rady, sądzę, jednak, że odpowiem uczuciom wszystkich zgromadzonych podkreślając znamienny moment historyczny, w którym odbywa się to posiedzenie – moment, w którym wróg straszliwy załamał się pod murami Warszawy i pierzcha w rozsypce, a Lwów wolny jest od niebezpieczeństwa. Od ostatniego posiedzenia Rady miejskiej z dnia 4 sierpnia r.b., na którem wybraliśmy Radę obrony stolicy, do dnia dzisiejszego upłynęło dni 17. W ciągu tych dwóch tygodni pod Warszawą ważyły się nietylko byt i honor i jej Stolicy, ale losy całej Europy. Mniemam, że z całkowitą pewnością możemy dziś powiedzieć, że nasz byt niepodległy i honor nasz już ocalony.
O działalności wybranej przez Was Rady obrony stolicy we właściwym a niedalekim już czasie będzie złożone obszerne sprawozdanie przy jej likwidacji.
Teraz czuję się w obowiązku powiedzieć jedno:
Gdy wojska nasze pod naporem przemagających je wielokrotnie sił bolszewickich cofały się, nie mając przygotowanych linji obronnych – tu nad Wisłą, „wierną rzeką”, a przedewszystkim pod Warszawą, do której wróg wyciągnął wszystkie szpony, znalazły one oparcie i linję obronną. Oparcie to było podwójne: dał je najprzód niezłomny duch tego ludu stołecznego, który jak tylko zdał sobie sprawę z niespodziewanego niebezpieczeństwa – natychmiast stanął przy swym żołnierzu, stanął jak żołnierz lub jak jego pomocnik.
Drugim oparciem było oddanie władzom wojskowym i rządowym wszystkich zorganizowanych sił społecznych z samorządem stolicy na czele dla wspólnego skupienia się i jednolitego celowego działania.
Nie mam racji, że w obu czynnikach skutecznej i zwycięskiej obrony Warszawy cała ludność miejska, ochotnicy Warszawscy i municypalność pod kierunkiem R.O.S. zdziałała wiele nie szczędząc pracy, ofiar a nawet życia.
Panowie radni! Nie czas jeszcze mówić o zasługach naszego wojska i jego dowódców, wojna jeszcze toczy się straszliwa, niebezpieczeństwo ostatecznie nie zażegnane. Trzeba nam jeszcze wytrwałości w napięciu naszej energji, poświęcenia wszystkich naszych zasobów dla utrwalenia bytu Rzeczypospolitej. Ale może już pomyśleć o bohaterach już poległych pod murami Warszawy, poległych jak ks. Skorupka, jak kapitan Pogonowski, jak pacholę szkolne Płoszko i tylu innych, których zwłoki spoczęły w rodzinnej ziemi dookoła Warszawy. Powstał już projekt urządzenia właściwych kilku specjalnych cmentarzy dla tych naszych obrońców i odpowiednich pomników, któreby potomności pamięć o nich i o miejscach ich spoczynku przekazywały. Powstaje też projekt wzniesienia pod Warszawą przez cały naród wspaniałego „Kopca obrony Ojczyzny”, bo tu pod Warszawą cały naród ojczyznę swoją obronił.
Czujemy się również w obowiązku wyrazić wdzięczność i uznanie generałowi Weygand, który we środę rano wyjeżdża z Warszawy. Ten znakomity szef sztabu generalnego marszałka Focha, naczelnego wodza wszystkich wojsk sprzymierzonych wielkiej wojny światowej, przyczynił się wraz z gen. Henrys i swymi kolegami, którzy jeszcze pozostają w kraju, do obrony naszego miasta przez rady i wskazówki, oparte na genjalnem uzdolnienie i wiekowem doświadczeniu generalnego sztabu francuskiego.
W imieniu też miasta złożymy mu wyrazy wdzięczności, a na pamiątkę – 80 akwarel z widokami Warszawy, piękne dzieło sztuki polskiej, ofiarowane miastu w tym celu przez p. Dominika Witke–Jerzewskiego, z cennych jego zbiorów.
Kończę okrzykiem na cześć wojska polskiego, całego narodu i całej Warszawy.
Jednocześnie r. Wilczyński zgłosił następujący wniosek:
W decydującej dla narodu polskiego chwili obrony stolicy i całej Rzeczypospolitej, Francja podała nad rycerską bratnią dłoń, przysyłając znakomitych oficerów francuskich, a na ich czele stanął genjalny rycerz sans peur ni reproche, jen. Weygand.
Niezapomniane czyny jen. Weygand, przepięknie scharakteryzował wiceprezes rządu polskiego, Daszyński, w swym liście do jen. Weygand w słowach następujących:
„Szlachetne serce pana jenerała, Francuza, który przeżył takiż sam „cud nad Marną”, oceniło wielkość tej chwili. Stanowisko pana jenerała, znakomita pomoc, jego współpraca z naszą bohaterską armją, w dniach najwyższego jej wysiłku, pozostaną zapisane w sercach polskich niezapomnianemi zgłoskach.
Rada miejska stolicy, w uznaniu wiekopomnych jen. Weyganda, położonych w obronie Rzeczypospolitej i jej stolicy, dając wyraz uczuciom całej ludności stolicy i kraju, wyrażając jenerałowi swój hołd i niezatartą wdzięczność na zasadzie p. 11 art. 21 dekr. o samorządzie z d. 4 lutego 1919 r. uchwaliła: nadać honorowe jen. Weygand”.
Rada miejska przyjmuje wniosek powyższy jednomyślnie i przy szumnych oklaskach.
Przemowę p. Balińskiego przyjęto burzą oklasków.
Wpłynął wniosek do prezydjum, aby jedną z ulic stolicy nazwać ulicą ks. Skorupki. Wniosek ten jednomyślnie wśród oklasków przyjęto. Znamienną rzeczą było, że na wczorajszem posiedzeniu nasi neutralni z nader małemi wyjątkami świecili swą nieobecnością.
Poczem nastąpił szereg wyborów. I tak do komisji specjalnej opracowującej regulamin Rady dokooptowano pp. Barczewskiego, Manduka, Körnera, Jaworowską, Kirschbauma, Kujawskiego, Wilczyńskiego, Jahołowską, Daaba i Pankiewicza. W skład komisji do rozpatrywania i ostatecznego rozpatrywania spraw kupna nieruchomości na rzec miasta weszli pp. Kuksz, Łupacewicz, Zieliński, Strakacz, Tor, Sendebeutel i dr. Rychliński. Do delegacji wydziału II wybrano p. Manduk. Do komisji do umorzenia kar od podatków miejskich weszli pp. Daab i Nawrocki z prawem kooptacji dwu obywateli i nareszcie do komisji celem opracowania statutu kasy emerytalno-zapomogowej dla pracowników miejskich weszli pp. Weydel i Wilczyński.
Gazeta Warszawska, 23 sierpnia 1920 r.