Muzeum Historii Polski Ilustrowany Kuryer Wojenny
Dzisiaj jest 12 grudnia 1928 roku Cena: 2 Mk Imieniny: Ady, Aleksandra, Dagmary
Redakcja: Muzeum Historii Polski w Warszawie, ul. Senatorska 35, 00-099 Warszawa, email: info@muzhp.pl

Tu jesteś: Strona główna » Społeczeństwo » Obrona Płocka

Obrona Płocka

            Warszawski Naród otrzymał z Płocka następujące szczegóły o obronie tego miejsca przed bolszewikami:

            Dnia 18 i 19 sierpnia przeżył Płock nigdy nie zapomniane chyba chwile najazdu bolszewickiego i heroicznej obrony domów, mienia i polskości. Walki o Płock zaczęły się w dn. 17 bm. Wobec niebezpieczeństwa zorganizowano specyalną grupę dolnej Wisły, której szefem sztabu został ppułk. Wyżeł Ścieżyński.

            Dnia18 bm. w południe uderzyła koncentryczna 10 brygada jazdy bolszewickiej, poparta oddziałami piechoty na miasto. Wywiązała się uparta walka. Nasze placówki odparły wielokrotne ataki przeważających sił nieprzyjacielskich przez ośm godzin zadając bolszewikom znaczne straty. Pod wieczór zmuszeni byliśmy cofnąć się do miasta. Rozgorzała walka na ulicach. Załoga płocka biła się ponad wszelki wyraz dzielnie, wobec przewagi nieprzyjaciela grupy piechoty i artyleryj wycofały się na Ośnidę tuż nad brzegiem Wisły.

            Po zdobyciu większej części miasta bolszewicy podwieźli na brzeg Wisły, który w tym miejscu jest bardzo wysoki, karabiny maszynowe i amerykańskie rewolwerowe armatki, któremi zaczęli ostrzeliwać most na Wiśle i wycofujące się po nim nasze oddziały. Ogień bolszewików był tak silny, że nie można było myśleć o kontrakcyi i o przeprowadzeniu rezerw do miasta. Pluton żandarmeryi polowej, który mimo paniki ludności miejscowej, uciekającej za Wisłę, został w mieście, zorganizował obronę. Wykopano na prędce okopy i ustawiono barykady, w którym zamknęli się żandarmi. Ostrzeliwując się na wszystkie strony, bronili się przez 24 godziny, aż do przyjścia pomocy. Tem swojem wystąpieniem porwali pozostałą część ludności, która jak jeden mąż stanęła do obrony. O samorzutnej walce Płocczan opowiadają poprostu cuda. Piętnastoletni chłopczyk Zawadzki zaatakowany przez galopujących kozaków schował się do jednej z bram i stąd strzelał aż do ostatniego naboju, dopóki nie zakłuto go bagnetami. Jakaś praczka z ul. Floryańskiej wraz z p. Wiśniewską i kilkoma dziewczętami nosiła wśród gradu kul wodę i naboje dla naszych żołnierzy od barykady do barykady. Klerycy z seminarium duchownego znosili rannych i zajęli się służbą sanitarną.

            Wieczorem dnia 18 b.m. zarządzony został przez ppułk. Ścieżyńskiego na całym odcinku płockim kontratak. Chodziło o wzmocnienie wyczerpanych walką obrońców miasta i zaszachowanie oddziałów bolszewickich z flanków. Walka trwała całą noc, do 9 rano, kiedy zarządzono akcyę artyleryjską i pod jej osłoną sforsowano most na Wiśle. Atak przeprowadzona z takim impetem i brawurą, że już o g. 11 przed południem wojska nasze osiągnęły stare pozycye. Na polu walki zostało 240 trupów bolszewickich. Zdobyto 10 karabinów maszynowych i przeszło 100 jeńców.

            W czasie grasowania w Płocku bolszewicy dopuszczali się nieopisanych gwałtów i bezeceństw. Wiele sklepów rozbito i zrabowano. Magistrat i kasa miejska doszczętnie splądrowano. Ludność płocka nie upadła mimo to wszystko na duchu. Praca nad wzmocnieniem miasta wre, buduje się nowe fortyfikacye, okopy a nawet barykady. Nastrój w mieście doskonały.

 

"Czas", 25 sierpnia 1920 r.


Archiwum: