Ceny wciąż wzrastają
Hjeny wylazły z nor. na żer.
Hjeny paskarskie, choć w ludzkiej skórze, o zwierzęcej jednak duszy, o dzikich instynktach.
U bram stolicy wróg. kanonadę armat słychać w mieście. Przy dźwięku właśnie strzałów armatnich, broniących stolicy przed wejściem wroga , spekulanci hurtownicy i detaliści, właściciele sklepów kolonialnych i aptek, piekarze i rzeźnicy, przekupnie warzyw i ci, co ziemniaki sprzedają – słowem wszyscy sprzedający – rozpoczęli orgię podwyższania cen.
Skoro żołnierz – dezerter skazywany jest na śmierć, skoro ten, co rozsiewa panikę również karze śmierci ulega, to na co zasługuje spekulant, w ogóle każdy, co obecnie podwyższa ceny albo chowa towary?
Każda taka hjena w ludzkiej, a właściwie w paskarskiej skórze, pozbawiając ludność w chwilach przełomowych żywności, wzbudza panikę, osłabia nasze siły, osłabia nasz front, wewnętrznie osłabia naszą energię, godzi w życie rodzin żołnierzy, walczących na froncie za Ojczyznę, żołnierzy, którzy za tę ojczyznę dają swą krew, swe życie.
Każdy paskarz, każdy podwyższający ceny i chowający towary, zasługuje na śmierć.
Od czynników, do których kompetencji należy obrona stolicy, żądamy zastosowania jak najostrzejszych środków na sprzedawców, podwyższających ceny i chowających towary.
Opróżnić składy i zakamarki z pochowanych na pasek towarów, artykułów żywnościowych i najpierwszej potrzeby dla ludności.
Ustalić ceny. Za przekroczenie ich sądy doraźne.
To są nakazy chwili, w której o byt Ojczyzny chodzi.
Wł. W.
„Robotnik”, 27 sierpnia 1920 r.